Jak już napisaliśmy, kuchnia ma w sobie coś, co sprawia, że wszyscy do niej ciągną. Być może właśnie ona jest współczesnym ucieleśnieniem idei domowego ogniska, nad którego stabilnością z reguły czuwa kobieta. Przecież ogień i żar to elementy zwyczajne w kuchennych realiach – bez tego nie można by było zagotować wody na herbatę, a co dopiero upichcić czegoś konkretnego. W przypadku takich pomieszczeń idealnym rozwiązaniem jest zabezpieczenia przeciwpożarowe budynków. Wydaje się zatem naturalnym rozwiązaniem, by w ramach pomieszczenia kuchennego urządzić także jadalnię. Wpisuje się ona znakomicie zarówno w klasyczną, jak i nowoczesną aranżację. Pytanie, tylko, jak to zrobić, by efekt był optymalny. Bolączką wielu kuchni w naszym kraju jest to, iż są niewielkie. Dotyczy to zwłaszcza budownictwa z okresu PRL, gdy powstawały przede wszystkim nieduże mieszkania.
Chciano bowiem na ograniczonej przestrzeni bloku z wielkiej płyty zmieścić jak najwięcej lokali, w których mogłoby zamieszkać jak najwięcej rodzin. Skutkiem były średniej wielkości pokoje, małe kuchnie i jeszcze mniejsze łazienki. Te dwa ostatnie pomieszczenia były zawsze najbardziej poszkodowane pod względem gabarytów. W praktyce trzeba zazwyczaj wciskać elementy jadalni trochę na siłę. Typową opcją jest ustawienie prostokątnego stołu przylegającego do ściany, a przy nim krzeseł lub taboretów. Przestrzeni musi być na tyle dużo, by można było się w miarę swobodnie poruszać. Realia są jednak takie, że w przypadku najmniejszych kuchni urządzenie jakiegokolwiek jadalnego kącika nie będzie możliwe. Kiedy jednak metraż jest większy, można poszukać takiej szansy.